Szukając zjawisk, które w jakkolwiek pojęty sposób mogłyby odzwierciedlić naszą rzeczywistość warto zwrócić uwagę na gry. Dlaczego? Są klasycznym przykładem realizacji szerzej promowanej (m.in. przez Steva Jobsa) myśli, że „jeżeli coś naprawdę kochasz, rób to, a na pewno znajdziesz sposób, żeby na tym zarobić”. W obiegowej opinii gry ciągle funkcjonują jako produkty czysto rozrywkowe. Tymczasem nieśmiało popularność zdobywa hasło e-sport. Choć rozgrywka jest wirtualna, gracze zarabiają na niej całkiem realne pieniądze.
Sport elektroniczny
W pierwotnej formie e-sport narodził się w 1997 wraz z premierą gry Quake. Był to pierwszy tytuł pozwalający na tak zaawansowaną rywalizację (przez internet i sieć LAN) pomiędzy graczami. Z czasem produkcja zyskała taką popularność, że w USA narodziło się oficjalne stowarzyszenie i liga profesjonalnych graczy Cyberathlete Professional League. W zaledwie 3 lata podobne ligi powstały w kilkunastu krajach na świecie. Naturalną konsekwencją tego zjawiska było powstanie World Cyber Games, czyli cyfrowego odpowiednika Olimpiady. W pierwszych Cyberigrzyskach rozgrywanych w Seulu ludzie z całego świata rywalizowali w czterech produkcjach: Age of Empires II, FIFA 2000, StarCraft: Brood War i Quake III: Arena. Z czasem konwencję rozwinięto do 12 konkurencji prowadzonych na różnych platformach.
Choć u podstaw sportu elektronicznego leży oczywiście potrzeba rywalizacji, to dodatkową gratyfikacją z pewnością są pieniądze. A te na największych światowych turniejach osiągają wysokość kilkudziesięciu tysięcy dolarów, na mniejszych do kilku tysięcy złotych (często w postaci sprzętu, jak komputery, itp.). Forma ta jest tak popularna, że niektóre gry utworzyły oficjalne rankingi, gdzie najlepsi mogą regularnie zgarniać pieniądze. Dobrym przykładem jest choćby Modern Combat 3: Fallen Nation, które mimo iż ukazało się tylko na urządzeniach mobilnych pozwala graczom rywalizować o główną nagrodą 1000 dolarów!
Opłaca się zbierać
W sieciowych grach RPG wymiana przedmiotów cieszyła się tak ogromną popularnością, że niektóre z nich trafiały na regularne aukcje internetowe! Taka forma sprzedaży była jednak niezbyt doskonała, ale skoro potrzeba jest matką wynalazku – Blizzard postanowił ją sformalizować. W najnowszej produkcji firmy – Diablo III powstał scentralizowany rynek, w którym gracze za realne pieniądze mogą kupować i sprzedawać pieniądza, a następnie wypłacać je za pomocą Paypal.
Zarabia się jednak nie tylko na samym graniu. Dzięki środowiskom aplikacji, jak np. Google Play dla androida każdy programista może stworzyć własną grę bądź aplikację, którą zaoferuje użytkownikom za zaproponowaną cenę. Jest to obecnie jeden z najdynamiczniej rozwijających się segmentów rynku. W tym kierunku powoli idzie również ulepszanie gier, czyli tworzenie modów do takich gier jak choćby Skyrim. Pozwalają one rozbudować świat gry, zmienić jej dynamikę, a często rozwinąć formę rozrywki. Nic więc dziwnego, że coraz mniej developerów pracuje na zasadzie „co łaska”, zamiast tego inwestując w spójny model biznesowy. Warto zwrócić również uwagę na platformy, dzięki którym możliwa jest wymiana gier, bądź innych przedmiotów. W taki sposób stare gry łatwiej odsprzedać, bądź zamienić na inne interesujące produkcje.
Forma jest tak rozpowszechniona, że wiele osób nie ma żadnych problemów, nie tylko z zarabianiem, ale też utrzymaniem się z grania. Jest to z pewnością droga rozwoju przyszłości, gdzie obok gier „realnych” staną wirtualne. Społeczeństwo się zmienia, a to co dziś jest rozwijającym się zjawiskiem, w przyszłości może stać się dominującym trendem. Jedno jest pewne, stajemy w obliczu zmiany na rynku, która wymusza na firmach większą interakcję z klientem. A z tego musi wyjść coś dobrego.