Wizardry 8
Osiem? Poszaleli! Wstydu nie mają! Ja rozumiem, zrobić dwie części, no, trzy ewentualnie, ale osiem? Kto je wszystkie spamięta? Kto wszystkie opisze, zrecenzuje z lewa do prawa? Tak nie można! Miejcie litość, panowie i panie! Ja wiem, „Wizardry” to wspaniała seria. Zresztą wszystkie serie RPG-owskie są wspaniałe. Te wszystkie „Final Fantasy”, „Might & Magic”, „Eye Of Beholder”, „Lands Of Lore” i „Fallout” (będzie trójka) to miód aż po same czubeczki palców. Ale są przecież jakieś granice! Czy to jakieś wyścigi? Czy ten, który pierwszy zrobi dziesiątkę, wygra kratę piwa? Wódki? Johnny Walkera? Kapitana Morgana? Czystej, żywej, palącej? To niemożliwe… „Ultima” ma już kilkanaście części. Więc po co ta pogoń?
Nie wiem. „Wizardry 8” przyjmę jednak ciepło, jak starą znajomą, która już od wielu, wielu lat zaczepia mnie, gdy tylko zdołam skończyć z którąś z jej koleżanek. Przyznam się, iż nie znam wszystkich części serii. Podejrzewam, iż te najstarsze giną gdzieś w pomrokach dziejów i tylko prawdziwi koneserzy sięgają po nie dziś. Lecz „Wizardry 7: Crusaders of the Dark Savant” wciąż jeszcze jest w użyciu. Ten trudny RPG zasłużył sobie na miano ciekawej i wciągającej gry komputerowej, oferującej graczom ogromny świat i tony przeciwników, z którymi dogadać się (przy użyciu broni) było niezwykle ciężko.
SirTech po raz kolejny zaprasza nas do swego świata cudów. Cudów i liczb, gdyż to one zdominują środkową cześć tej zapowiedzi. A sprawa prezentuje się tak:
2 rodzaje questów pojawią się na naszej drodze. Pierwsze to misje główne, od których wypełnienia zależeć będzie przyszłość świata, drugie zaś to misje poboczne, przydatne dla zachłannych graczy, chcących więcej doświadczenia, sprzętu czy kasy.
6 postaci obejmiemy w kontrolę, dwóch NPCów otrzymamy ku pomocy
z 11 ras wywodzić się będą ci bohaterowie
i 15 profesjach specjalizować się zwykli
16 lokacji stanie na naszej drodze, każda z nich inna, co jedna ciekawsza
25 poziomów przyjdzie nam zwiedzić, wśród nich te zwykłe, codzienne, lecz także i podwodne, podziemne, czy nawet powietrzne
90 zaklęć wykorzystać można
by stłamsić każdego ze 120 wrogów
Czyż nie brzmi to pięknie? Bogactwo, o jakim można tylko marzyć. Do tego jeszcze trójwymiar. Tak jest, bez niego nie obejdzie się żadna współczesna gra. Masz akcelerator? To spoko, nie będzie źle. Pełne 3D i efekty takie jak mglenie, bilinear i trilinear bumpmapping, dynamiczne światła (te pochodnie!), zbudowane z wielokątów potwory – kolejny krok do wirtualnej rzeczywistości. Będą też znane z „Daggerfalla” i po części „Betrayal At Krondor” efektowne noce i dnie, blade świty i szarzejące zachody słońca. Nic, tylko wziąć dziewczynę pod pachę, zasiąść przed monitorem i wpatrywać się jak głupek w opadający punkt naszej czerwonej gwiazdy. Już teraz miłośnicy serii kłócą się zawzięcie, do czego doprowadzić może ta graficzna perfekcja? Czy zwiększy miodność i pchnie grę na wyższe poziomy doskonałości, czyniąc z niej największy przebój RPG od czasów „Baldur’s Gate”? Czy też może ukróci wodze wyobraźni, sprowadzi mózg na ziemie i odrzuci zarówno fanów „Quake”, jak i „M&M;”?
Warto wspomnieć o żyjących miastach, o których zwykli mówić wszyscy twórcy współczesnych RPG-ów. W miastach tych żyć będą NPC-e, dzień po dniu pracować będą w polu, w młynie czy w karczmie za ladą, a komputer będzie ich życie przeliczał na dane, dane, dane, tak aby każdy następny dzień był konsekwencją poprzedniego.
Rządzić ma inteligencja stworów i nowatorski sposób walki, przedstawiony w ten sposób, by komp nie zwalniał i nie robił denerwujących przestojów. Czarować ma historia kontynuująca niektóre wątki z „Wizardry 7”. Dla tych, co z poprzedniczką do czynienia nie mieli, przewidziano obszerne wprowadzenie. Zadbano więc o wszystko.
Ale osiem? Czy to aby nie za dużo? Tyle razy się udawało, kiedyś ta noga musi się podwinąć. Na pewno coś spieprzą. Muszą spieprzyć. Pewno zapomną dodać dźwięku w grze. Albo zablokują ekran, tak że nic nie będzie widać. Ewentualnie instalka poprosi o 20 GB dysku… nie, to nie tak dużo jak na dzisiejsze czasy. Co więc może się nie udać? Może Wy wiecie? Heeeeej! Odezwijcie się!
Osiem – nawet w szkole nie ma takiej oceny…