Wychowywanie synów przez samotne matki może zakończyć się pełnym sukcesem, ale – jak wynika z rozmów z takimi kobietami – wymaga to starannie obmyślanych zadań wychowawczych.
STANOWCZA, ALE CZUŁA
Osoba samotnie wychowująca dziecko, bez względu na płeć, musi nieustannie wcielać się w różne role, by zachować równowagę między miłością czułą a stanowczą. Dla matki jest to o tyle trudniejsze, że okazywanie synowi niezbędnej stanowczości może pozbawić ją jej wrodzonej czułości.
Z reguły, kobiety nie są tak ?zaczepne” w kontaktach z innymi jak mężczyźni. Różnicę tę można zaobserwować w sposobie, w jaki niektórzy ojcowie zwracają się do swych synów: ?To znowu ty?” albo: ?Cześć, stary” – traktując te hasła jako przyjacielskie. Egzekwowanie dyscypliny łatwiej przychodzi więc ojcom niż matkom. Bywa też, że gdy matka usiłuje być bardziej kategoryczna, ojciec łagodnieje, by zneutralizować sytuację.
Nierzadko zdarza się, że chłopcy (najczęściej nieświadomie) dążą do wywołania sytuacji konfliktowych (przyjaźnie i bezpiecznie, ale z wyraźnym elementem konfrontacji), gdyż pomaga im to rozładować energię i napięcie hormonalne. Jeśli czujemy, że taki problem dotyczy naszego dziecka, a sami nie potrafimy sobie z tym poradzić, zwróćmy się o pomoc do przyjaciół lub zasięgnijmy porady specjalisty. Dotyczy to zwłaszcza chłopców czternastoletnich. Matka powinna wówczas oszczędzać swoją energię i zdać się na pomoc osób trzecich. Ważne, by w tego rodzaju sytuacjach opanować uniesienie i unikać agresywnych i napastliwych postaw wobec chłopca. Należy powstrzymać się od mówienia mu przykrych rzeczy.